Muzeum Alfa Romeo w Arese pod Mediolanem to miejsce, które każdy prawdziwy Alfista powinien choć raz w życiu odwiedzić – taka samochodowa Mekka. Dojechać tam łatwo, najprościej samochodem – drogę wskazują czytelne drogowskazy. Da się też komunikacją publiczną (autobus 560 z Mediolanu), ale wtedy trzeba pokonać ok. 1,5 kilometra piechotą, czasem drepcząc przez kawałek pola. Otwarte w czerwcu 2015 roku muzeum jeszcze pachnie nowością. Tłumów tam nie ma, więc można bez pośpiechu napawać się zawartością trzech pięter ekspozycji. Po zakupieniu biletu (12 euro) przez bramkę taką, jaką spotkać można w metrze, docieramy korytarzem do ruchomych schodów, które zawiozą nas na pierwsze piętro. Na początek ewolucja logo Alfy i ekspozycja silników lotniczych produkowanych przez firmę (gdzie są kuchenki gazowe?). Potem wkraczamy do królestwa samochodów zaczynając od pierwszej Alfy z 1910 roku – 24 HP.
Rozpoczynamy podróż po osi czasu. Ustawione są na niej modele uznane pewnie za najważniejsze dla marki. Trafiła tu już 75, 164 i 156, stawkę zamyka 8c Competizione. Przy niektórych obejrzeć można jednostki napędowe i poczytać o ich konstruktorach.
Schodząc pół piętra niżej możemy podziwiać skromną, ale interesującą prezentację pojazdów koncepcyjnych. Są cudowne, szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę lata, w których powstały.
Kolejny poziom pokazuje piękno samochodów ze scudetto. Ekspozycja przedzielona małą salą projekcyjną, gdzie w towarzystwie dwóch spiderów obejrzeć można fragmenty filmów, w których występowały. Jeden z nich to oczywiście Absolwent.
Ekspozycję zamyka dział speed, czyli kolekcja modeli wyścigowych. Jest czerwono i szybko, na ścianie wyświetlane są grafiki i zdjęcia, a z głośników płyną fragmenty relacji komentatorów. Dla mnie to tu znajdują się dwa najpiękniejsze auta: 33 tipo i 155 DTM, łojąca swego czasu konkurentów w serii niemieckich wyścigów. Ściana chwały przypomina wszystkie sportowe triumfy Alfy.
Opuszczając ekspozycję mijamy na koniec wysoką, przezroczystą ścianę wypełnioną od góry do dołu modelami samochodów. Po drodze stoją jeszcze kabiny, w których zakładając specjalne okulary można przejechać się na fotelu pasażera Alfą 4C. Potem kino 4D, gdzie przygotowano pokaz w klimacie gry Gran Turismo. Z poziomu zderzaka ścigamy się kilkoma modelami, rzucani na ruchomych fotelach (zaopatrzonych w pasy), opryskiwani wodą, oślepiani stroboskopami, czując wiatr we włosach. Dalej zobaczyć można jeszcze aktualnie produkowane modele oraz nowość – Giulię. Na strudzonych zwiedzaniem czeka kafejka, gdzie można napić się kawy lub coś zjeść. Wychodzimy w pobliżu miejsca, w którym zwiedzanie się zaczynało. Jest oczywiście sklep z gadżetami, odzieżą i literaturą poświęconą wiadomej marce. O cenach nie wspomnę.