Kefalonia – dzień 4

Dnia czwartego wyruszyliśmy na zachód półwyspu Paliki w celu odwiedzenia klasztoru Kipoureon. Okazało się niestety, że jest zamknięty, ale droga prowadząca do niego sama w sobie była nie lada atrakcją. Przyzwyczailiśmy się już do krętości, ciągłych zjazdów i podjazdów, ale to co przeżyliśmy w drodze do klasztoru, to totalne ekstremum! Kąty nachylenia drogi były kosmiczne, podobnie jak jej szerokość, która w pewnych miejscach nie pozwalała na minięcie się samochodu z jednośladem. Niektóre z najostrzejszych zakrętów o kącie 180 stopni wypadały w malutkiej miejscowości. 

Z zamkniętego klasztoru próbowaliśmy dotrzeć na plażę Amos – tu również małe rozczarowanie, ponieważ do samej plaży prowadziła ponad kilometrowa szutrowa droga – przejazd nią mógłby źle skończyć się dla naszej Pandy. Nie trzeba chyba dodawać, że droga była oczywiście pod odpowiednio dużym kątem nachylenia. 

Po tej nieudanej, jak się okazało, wyprawie wróciliśmy do Lixouri na coś zimnego do picia. Powłóczyliśmy się po tutejszych sklepikach i wróciliśmy na krótki relaks do hotelu.

Po południu wystartowaliśmy na południe naszego półwyspu – do Kounopetry. Najpierw zjedliśmy przepyszne ryby w małej tawernie z widokiem na kolejną zatokę. Tamtejsza plaża nas nie zachwyciła, więc przejechaliśmy kilkaset metrów dalej na plażę Mania – piaszczystą, z łagodnym zejściem do morza, otoczoną wysokimi skałami. Ciekawostką na plaży są stanowiska, w których żółwie morskie Caretta Caretta złożyły jaja.

Czekaliśmy tam do zachodu słońca i wtedy ruszyliśmy szukać miejsca, z którego będzie najlepiej widoczny. Po kilkunastu minutach błądzenia, skręcania i jeżdżenia polnymi drogami wśród domów, pensjonatów i hoteli trafiliśmy w końcu na miejsce, gdzie siedząc na niesamowitych, czarnych skałach, można było podziwiać zachód słońca, który oczywiście – jak wszystko tutaj – jest przepiękny.