Rzym

Stare, piękne kamienice, wąskie urokliwe uliczki i monumentalne budowle. Czy w kilka dni da się poczuć atmosferę Rzymu? Myślę, że tak. Przeciskanie się między zaparkowanymi wszędzie skuterami i małymi autami, niezła jak na luty pogoda i dźwięczny język włoski. Odwiedzone najważniejsze punkty, które przytłaczają wielowiekową historią. Nagromadzenie na powierzchni jednego miasta takiej ilości niesamowitych budowli i zebranie w nich rzeźb, malowideł i innych artefaktów jest niewiarygodne. Za każdym stoi jakaś historia. Nie da się wszystkiego zobaczyć, zapamiętać czy poznać. Trzeba patrzeć nie tylko na to, co stoi wzdłuż ścian, na nich wisi albo jest namalowane, ale też pod nogi stąpając po mozaikach czy niesamowitych podłogach z różnego rodzaju kamienia. Trzeba także zadzierać głowę do góry, bo również sufity są bogato zdobione malowidłami – takie podniebne komiksy. Jest tu tego pełno, zarówno w miejscach najbardziej znanych i obleganych przez turystów, jak też tych mniej popularnych, do których trafia się często przypadkiem. 

Do tego obowiązkowe espresso czy cappuccino, lody i tiramisu, koniecznie pizza i któryś z włoskich makaronów – np. rzymska amatriciana. Oczywiście wszystko uzupełnione dobrym czerwonym winem, albo też niezgorszym włoskim piwem.

Kilka zdjęć, czasem nieoczywistych rzeczy czy miejsc, które akurat przypadły mi do gustu.

Koloseum.

Watykan – bazylika św. Piotra.

Fortuna.

Meduza Gorgona.

Muzea watykańskie.

Fontanna di Trevi

Podwórze napotkanej po drodze kamienicy.

Panteon.

Forum Romanum.

Sztuka nowoczesna.

Stadio Olimpico – mecz AS Roma – Hellas Verona